Luty 1945 - wspomnienia Józefa Bajgerta

 

wstęp | część pierwsza | część druga | część trzecia | część czwarta

Część trzecia

Lokal w którym mieszkał Adam z rodziną był bardzo ładny. Na parterze znajdował się pięknie umeblowany hol z pianinem, kuchnia ubikacja i łazienka. Na piętrze były dwa wspaniałe jak na owe czasy pokoje, duża sypialnia i pokój dziecinny. Dom przylegał do dużych koszar z placami ćwiczeń ozdobionymi krzewami i zielenią, centralną kotłownią, magazynami i całą wojskową infrastrukturą. Koszary zajęły wojska radzieckie, budynki miejskie zajęli oficerowie i Polacy zatrzymani do pracy w komendanturze. W jednym z budynków osadzono młode polskie dziewczęta przywiezione z majątku na tzw. "Wyspie róż", na której znajdował się dom publiczny dla niemieckich żołnierzy. Obecnie, w tylko niewiele różniący się sposób zaspokajały seksualne potrzeby oficerów radzieckich.

Komendantury funkcjonowały do czasu utworzenia cywilnych jednostek administracyjnych. Zajmowały się, z różnym skutkiem, zapewnieniem ładu i porządku na podległym sobie terenie. Ich głównym zadaniem było jednak zabezpieczenie mienia przed rozszabrowaniem - po to aby je wywieźć do Rosji, jako zdobycze wojenne.

Adam otrzymał od komendanta polecenie zajęcia się pracą przy zagospodarowaniu koszar, na razie jego praca polegała na wyłapywaniu i spędzaniu do koszarowych stajen, wałęsających się koni. W koszarach i po ulicach walały się trupy ludzi i zwierząt. Obojętna śmierć grasowała dalej, ludzie bali się jej, a zarazem często robili z siebie bohaterów i ginęli. Dużo było nieżywych zwierząt, niektóre potonęły szukając pod lodem wody, żołnierze często strzelali do nich dla zabawy. Z każdym dniem do koszar przybywało coraz więcej Polaków i Rosjan wracających z Niemiec i zatrzymywanych w komendanturze do organizowanych tutaj prac. Pojawiali się też Ukraińcy kolaborujący z Niemcami i uciekający razem z nimi na zachód. Utworzono brygady robocze do odgruzowywania dróg, naprawy mostów i usuwania zwłok.

Spędzano i gromadzono w pobliskim majątku, trzoda trafiała do rzeźni gdzie uzyskane w ten sposób mięso peklowano i wkładano do beczek, trafiających później na front, do niedożywionych wojsk radzieckich. Ze zgromadzonych koni i wozów tworzono zaprzęgi przeznaczone do zwożenia zboża i rekwirowanych przedmiotów. W kwietniu wykonano tymczasowe mosty i uruchomiono kolej, którą Rosjanie wywozili zmagazynowane wcześniej dobra. W następnej kolejności rozbierano i wywożono nie zniszczone fabryki i warsztaty.

Adam znalazł kiedyś piękne radio, lejtnant gdy je zobaczył natychmiast przysłał żołnierza który zabrał je na komendanturę. Innym razem jadąc z żołnierzem do wsi, zostali zaproszeni przez Niemkę na jajecznicę z boczkiem. Żołnierz po zjedzeniu jej, spytał ją skąd ma jajka, kobieta przyznała że ma pięć kur, żołnierz kazał jej przynieść resztę posiadanych jaj i usiłował zabrać kury, te na szczęście uciekły. Następnie zaczęła przeszukiwać mieszkanie i znalazł 5 kg słoniny którą zabrał. Innym razem jadąc z żołnierzem, ten zabawiał się strzelając do stojących w oddali osobników w mundurach, nie mając zupełnie pojęcia kto to jest.

Komendantura rekwirowała i gromadziła niemieckie pieniądze, dziwiliśmy się sądząc że pieniądze te są już nieważne. Za swoją pracę nie żądano zapłaty, sądząc że gdy skończy się wojna, wszystko wróci do normy. W dalszym ciągu ludzie byli w złej kondycji psychicznej, niepewni jutra i przygotowani na najgorsze. Nic nie gromadzono, wykonując tylko polecenia komendantury. Brano pod uwagę że los może rzucić ludzi na dalszą poniewierkę. Było wiele zatargów z podpitymi żołnierzami radzieckimi, najczęściej chodziło o kobiety.

Powoli zaczynają przenikać informacje o sytuacji politycznej, powstaniu Polskiej Armii i Rządzie Londyńskim, o rozbiciu politycznym polskiego społeczeństwa. Pojawiają się informacje o Polakach wywiezionych na Sybir i tam zaginionych, wszyscy przypominają sobie informacje hitlerowskiej propagandy o wymordowaniu polskich oficerów w Katyniu. Radzieccy oficerowie niewiele wiedzą, narasta niepewność o dalszy los.

Na wiosnę polecono obsiać pola, co uchroni ludzi od głodu. Na polach pojawili się również żołnierze, przyjechało również dużo młodych dziewcząt, aby zabrać bydło do kołchozów. Ubiór ich był przerażający, posiadały jedynie lniane koszule przepasane sznurkiem. Każdą napotkana odzież natychmiast zabierały, zdzierały obicia mebli, zasłony i firany. W zadziwiający sposób szyły z tego ubrania i płaszcze. Zajmowały się tylko bydłem, miały zakaz jakichkolwiek kontaktów, mimo to swą urodą urzekły wszystkich. Patrzono ze smutkiem na ich biedę i podziwiano inicjatywę i zdolność przystosowania się. Razem z żołnierzami zbierały bydło i pędziły je w głąb Rosji.

Ludność niemiecka, która nie chciała lub nie zdążyła uciec na zachód, zasiedliła część wsi i miasteczek, formowano z nich kolumny robocze do różnych prac. Czasem widać było zaprzęgi do orania ziemi, ciągnięte przez kobiety i dzieci, ludność organizowała je sama, obawiając się o swą przyszłość.

Pewnego dnia, Adam idąc wolną drogą wewnątrz koszar, usłyszę! wołanie po imieniu, obejrzał się i ujrzał wychylającą się z okna Helgę, córkę Cymka, oborowego z Mateuszka. Zatrzymał się i chciał porozmawiać, wtedy nadszedł radziecki żołnierz i kazał mu znikać, jeśli nie chce jechać z Niemcami do Rosji. Były to niemieckie dziewczęta, wywiezione później na roboty przymusowe w głąb Rosji na kilka lat.

Tymczasem ludność niemiecką zatrudniano do prac przy odgruzowaniu i porządkowaniu terenu. Żołnierze usuwali niewypały i miny, pisali na ścianach i płotach że min nie ma. Trupy początkowo wrzucano do rowów strzeleckich, ziemia była tak zamarznięta że nikt nie kopał grobów. Potem, gdy ziemia odmarzła, ciała wywożono do wspólnych mogił usytuowanych w pobliskich lasach. Radzieccy żołnierze byli zbierani wcześniej i chowani w grobach z obeliskiem zwieńczonym gwiazdą.

Czasami można było spotkać w ohydny sposób sprofanowane zwłoki młodych kobiet. Na taki widok człowiek stawał, sparaliżowany okrucieństwem. Nieznany był zabójca, ludzka bestia, i jego ofiara. Każdy, wstrząśnięty odrazą tego czynu, podłością nieznanej śmierci, uciekał z tego miejsca. Jeden z żołnierzy, niski "kurdupel", chwalił się przy każdej okazji, jak bezczelnie zabijał ludzi. Z lubością opowiadał, jak potrafi wsadzić lufę pistoletu i pociągnąć za spust.



              
  kontakt | mapa strony | wykonanie i prowadzenie strony
aktualności | forum orzyskie sprawy | wieści orzyskie
12-250 Orzysz
Adres koresp. - ul. 22 Lipca 15
Msalówka - ul. Wojska Polskiego 9a
e-mail: msal@orzysz.org.pl
tel. 796 140 648

Orzysz 2010 - 2015